Express-owa szukalnia

wtorek, 3 lutego 2015

Ukochana alternatywa VII - R.E.M.



Ostatni, siódmy dzień ukochanej alternatywy to zespół R.E.M, pochodzący z amerykańskiego południa.
Ich muzyka towarzyszyłam mi przez około 10 lat (1990 - 2000).

Na ostatni dzień zestawienia prezentuję zespół, który jest uważany za prekursora rocka alternatywnego na świecie. Członkowie zespołu inspirowali się, takimi gatunkami muzycznymi jak post-punk, folk, garażowy rock'n'roll.
Choć powstał w 1980 roku, swój największy rozkwit miał na początku lat 90-tych.

Początkowo słuchali go studenci i grały tylko uniwerysteckie rozgłośnie radiowe, zespół zyskał rozpoznawalność głównie w tej grupie słuchaczy i dla nich występował.
Dlatego przyległ do nich przydomek zespołu typowo studenckiego i nawet przypisuje się im stworzenie nowego gatunku muzycznego jakim jest college rock.

Nagle okazało się, że na ich koncerty przychodzi dużo większa liczba ludzi, niż na inne zespoły prezentowane przez ogólnoamerykańskie rozgłośnie. I to na niejaki zespół R.E.M jest popyt, dlatego wkrótce zainteresowali się nimi zarówno producenci jak i większe rozgłośnie.

Początek lat 90-tych i wydanie takich albumów jak: Out of Time i Automatic for the people otworzyło dla zespołu ogólnoświatową drogę muzyczną, karierę i popularność. Z tych wydawnictw pochodzą takie utwory jak "Loosing my religion" oraz "Everybody Hurts". "Drive", "Man on the moon" czy " Shiny Happy People".

Świat ich słucha, radio gra a MTV pokazuje teledyski do tych numerów i tak wpadają na moją drogę.

Nie będę oryginalna, moje najukochańsze to oprócz wyżej wspomnianych: "Bang and Blame", "E-Bow the Letter" i "Let me in".

Michael Stipe, przyjaciel Kurta Cobaina, bardzo przeżył jego śmierć, hołdem dla Kurta jest piosenka "Let me in". Po koncercie Nirvany MTV Unplugged, Kurt chciał odpocząć od grunge'owego brzmienia i planował stworzyć akustyczny projekt właśnie z Michaelem - nie zdążyli.

Michael pomagał również Courtney Love po śmierci męża. Byli bohaterami plotek roku 1994, że są razem, że wezmą ślub, że zastąpiła szybko Kurta Michaelem itp....

Piosenka R.E.M. "Man on the moon" jest częścią soundtrack'u do filmu o tym samym tytule, gdzie Courtney zagrała jedną z głównych ról obok Jim'a Carrey'a (mój ulubiony film, polecam bardzo).

Muzyka R.E.M. poruszająca, łagodna, zaangażowana, wokal Michaela Stipe'a mruczący, jednak zatrzymuje na chwilę. Historyczni, bo za ich sprawą post punk przerodził się w alternatywnego rocka (złagodzili brzmienie punk'a, ale pozostali podobnie żywiołowi), grają brzęczce gitary (Jangle pop) i otula ciepła barwa głosu Michaela - koktajl idealny.



Playlista jest Wasza, miłego dnia z R.E.M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz