Express-owa szukalnia

czwartek, 8 stycznia 2015

Ukochana alternatywa I - Bjork




Zestawienie pt. "Ukochana alternatywa" - gdybym miała wybrać artystów z tego gatunku, którzy mi totalnie przewrócili w głowie, to wśród nich byłaby z pewnością Bjork. Kolejność wybrana losowo, cała siódemka, którą wkrótce zaprezentuję mogłaby stać na czele zestawienia.

Wiem, że o Bjork już pisałam, ale skoro prezentuję zestawienie alternatywne i najbardziej mi bliskie to nie może jej zabraknąć.

Islandia skąd pochodzi -  skojarzenia wulkany, gejzery, zimno, Sigur Ros i właśnie BJORK.

Bjork - islandzka wokalistka, z którą znam się od bardzo, bardzo dawna (nie osobiście, niestety).

Uwaga!, krótki wspomnień czar - liceum, druga klasa, dostałam od koleżanki kasetę nieznanej wokalistki, czarnowłosej, chudziutkiej, o twarzy dziecka z lekko skośnymi oczami - to był album "Debut" niejakiej Bjork.



Uczucie sympatii i platonicznej miłości muzycznej wybuchło żarliwie już od pierwszych taktów Human Behaviour, poprzez ukochane Venus as a boy, po Big Time Sensuality na Violently Happy kończąc.
I wpadłam jak śliwka w kompot, zadurzona po uszy w jej muzyce i chcąca tylko więcej i więcej.

Troszkę później.
Wracałam z liceum, z dużego miasta i internatu na weekend do domu, już miałam zakupione kolejne kasety, oprócz Debut kolejne: Post i Homogenic, co jedna to lepsza. Wtedy to zrodził się w mojej głowie szalony pomysł i postanowiłam przedstawić Bjork bliżej moim przyjaciołom.
Maltretowałam ich uszy jej muzyką, a oni patrzyli na mnie wielkimi oczyma i kwitowali: "ale o co chodzi w tej muzyce", albo: "yyyy,  nie bardzo mi się podoba".
Nie odpuszczałam, skoro ja ją rozumiem i uwielbiam, inni tez muszą, przecież to Bjork, część mojego muzycznego świata.

Zakupiona kolejna kaseta "Selmasongs"  i znowu testuję przyjaciół (m.in.: I've seen it all - sorry Kama i Alicja) i znowu mierny efekt.
Zrezygnowana, zaprzestałam kolejnych prób przedstawiania Bjork bliżej moim znajomym - po prosty ich porzuciłam, sama pozostając wierną fanką Bjork.

To był żarcik, oczywiście przyjaciół nie rzuciłam, hahaha, pozostają nimi do dzisiejszych dni.
Choć czasami przechodzi mi jeszcze przez myśl: ale moi drodzy - dlaczegooooo??????

Wracając do samej Brzozy - przedstawicielka gatunków szeroko rozumianej alternatywy: pop alternatywny, rock alternatywny, indie rock, trip hop.

Indywidualistka w każdym calu, artystka przekraczająca granice muzyczne i wyznaczająca nowe drogi w muzyce, z jednej strony potrafi być melancholijna a z drugiej klubowa, potrafi tworzyć utwory proste lub bogate instrumentalnie.
Wszechstronna i niezwykle utalentowana w swojej kreatywności aranżacyjnej, kto widział chociażby odcinek MTV unplugged z Bjork, ten wie o czym piszę, gdzie piosenki z albumu Debut przeistoczyła w bardzo żwawe numery, do których tańczyła w żółtej sukience, lub były grane na szklanych kieliszkach wypełnionych wodą. Cudo!

Potrafi tworzyć piosenki z zasłyszanych dźwięków, np.: uderzanie kół pociągu o tory podczas jazdy, jako motyw przewodni, który po chwili bardzo płynnie przechodzi w piosenkę i melodię (I've seen it all czy Enjoy) lub tylko przy akompaniamencie chóru (Medulla).

Barwa głosu bardzo rozpoznawalna, pięknie trzyma dźwięki, nie ma wibratto w głosie, za to mocny dźwięk z przepony, który potrafi przebić jak strzała.
Potrafi ze śpiewu przejść do krzyku (It's oh so quiet). Czysty wokal, gdy śpiewa wysoko lub pokrzykuje. Fascynująca!

Gdy dowiedziałam się, że zagrała w filmie muzycznym, musicalu, oczywiście od razu pobiegłam do kina, nie dla Larsa von Trier'a, nie dla Catherine Deneuve, ale dla Bjork. Oczywiście wcześniej nie sprawdziłam co to właściwie za film, o czym i jakim reżyserem jest von Trier (nie znałam wtedy jego twórczości - teraz juz wiem, że robi filmy za ciężkie dla mnie - wrażliwego widza, który później za bardzo przeżywa to co widział).

Obejrzałam "Tańcząc w ciemnościach" (pierwszy (i ostatni) raz do kina poszłam sama, nikt nie chciał iść ze mną, po tym jak powiedziałam, że muzykę do filmu robiła Bjork, ciekawe czemu???) i po wyjsciu z kina załapałam takiego doła, nie miałam z kim porozmawiać o emocjach po filmie (wtedy nie było jeszcze komórek dla każdego), szłam do domu patrząc tępo w chodnik, ciężki film na maksa, kto oglądał ten film, wie o czym piszę, kto nie oglądał polecam, ale najpierw przeczytajcie co nie co o Larsie. Gra samej Bjork, przejmująca i bardzo dobra - złotą palmę w Cannes otrzymała zasłużenie.

Bjork również komponowała i tworzyła muzykę dla innych artystów, m.in dla Madonny (Bedtime story), Tricky itp.

Playlista dzisiaj długa, moje ulubione utwory, choć nie wszystkie, nie mogłam wszystkich zapisać, bo mój komputer mógłby tego nie obrobić lub nie są udostępnione w naszym kraju.

UWAGA, w tym roku nowa płyta Vulnicura - pozycja obowiązkowa.

Miłego słuchania i poszukiwania - wytrawni słuchacze :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz