Express-owa szukalnia

czwartek, 16 kwietnia 2015

Zaskakujące i odkrywcze IV - Natalia Kukulska




Zaczynam się robić sentymentalna i bierze mnie na wspominki (starzeję się ??), ponieważ w czwartej odsłonie mojego cyklu pt. "Zaskakujące i odkrywcze" znowu wracam do mojej muzycznej bohaterki z wczesnego dzieciństwa.
Prezentuję tym razem dojrzałą Natalię Kukulską widzianą moim okiem.

Od początku.

Mam lat sześć słuchawki na uszach a w magnetofoniku gra i śpiewa Natalia Kukulska czyli "Poleć ze mną", "Mała smutna królewna", ulubione "Bal moich lalek" czy "Kup różowe okulary". "Puszek okruszek" nie należał do moich ukochanych, był notorycznie przewijany. Śpiewam, tańczę i mam nową muzyczną psiapsiółkę.

Lubię się zżywać z moimi "idolami", więc drogę Natalii śledziłam dalej. Dorosłe wydawnictwa Natalii pt. "Światło", "Puls" czy "Tobie" nie ominęły mnie a również pochłonęły i zainteresowały.

Pisałam już we wcześniejszych postach, że w latach 90-tych po soczystym grunge'u szukałam dla siebie trochę lżejszych brzmień i r&b przypadł mi do gustu. Natalia w latach 90-tych znakomicie się wpasowywała w ten nurt i muzykę, wypełniała lukę wraz z Dezire na polskim rynku i proponowała polski odpowiednik amerykańskiego czarnego rytmu i duszy, który mi osobiście nie przeszkadzał ani mnie nie drażnił a był serwowany na wysokim poziomie, więc lubiłam jej słuchać.

To Natalia jako pierwsza w polskich realiach połączyła i prezentowała w występach na scenie i teledyskach bogate układy choreograficzne. Miała tancerzy, z którymi razem tańczyła i jednocześnie śpiewała. Koncert zamieniał się w prawdziwe show podobne jak na teledyskach Janet Jackson, Michaela Jacksona, Destiny's Child czy Jennifer Lopez.

Następnie nastał w moim życiu czas większej alternatywy, więc Natalię z r&b odsunęłam na trochę dalszy tor, jednocześnie monitując i podczytując nad czym działa i co robi.

Wróciłyśmy do siebie na kolejną, dłuższą chwilę całkiem niedawno.
I dlaczego ja zaliczam Kukulską do mojego odkrywczego i zaskakującego planu? Zaliczam ją i wpisuję za sprawą właśnie tych ostatnich wydawnictw: Comix, Sexi flexi i Ósmy plan w takiej właśnie kolejności.

Po długich latach przerwy wpada mi w ręce album Comix, nagrany i sygnowany także nazwiskiem jej męża Michała Dąbrówki i totalne zaskoczenie. Surowy, ciekawy, inny i oszczędny album, pięknie grają bębny również surowe, brudne i wyciągnięte na główny plan, wyznaczają tempo i wokal podąża za nimi (mąż w końcu perkusista, nareszcie zabrał głos). Aranżacja na smyczki, bardzo smacznie przyrządzona przez utalentowanego Adama Sztabę, mało plastikowych klawiszy, keyborda i bardziej ambitny. Bardzo mi się podoba ten krążek i słuchałam go w dużej ilości, a takie numery jak "Wierzę w nas", "Niewidzialna" czy "Będzie jak ma być" to tylko nieliczne kwiatki na tym albumie. Widać, że Natalia poszukuje, nie boi się wyzwań i nie boi się nagrywać płyt idących trochę pod prąd.

Potem nadszedł czas na zgłębienie jej wcześniejszego albumu pt. "Sexi flexi". Teraz poszukiwać nowej Kukulskiej zaczęłam ja i tu kolejne zaskoczenie. Album "Sexi flexi" to nowoczesne brzmienie r&B, w połączeniu z dużym wpływem soulu i funky (czyli coś co lubię). Wokal bez ozdobników, brzmienie lżejsze. Inspiracja Princem i inspiracyjny powrót do stylistyki lat 80-tych. Wydawnictwo docenione przez krytyków, słuchaczy oraz nazwane nowoczesnym popem i r&b na poziomie. Wraz z Natalią nad tym albumem współpracowali chłopaki z Planu B, znani z Sistars, męska jego część (Bartek Królik i Marek Piotrowski) i słyszymy w nim brzmienie motownowskiego funku i soulu, true-schoolowy hip-hop, elektronikę lat 80. Nowoczesna i porywająca płyta.

I nadszedł czas na kolejny album pt. "Ósmy plan". Teraz to jest gorący towar, bo świeżo wydany, świeżo po trasie promującej to wydawnictwo i dużo Natalii ostatnio w mediach, i dobrze, bo to co serwuje Kukulska po 5-ciu latach przerwy, to kolejny album wart uwagi. Krytycy na tak, słuchacze i fani na tak, ja też na tak.
Mądre, przemyślane wydawnictwo, niebanalne teksty pasujące do muzyki, w pełni autonomiczna całość, zainspirowana zarówno klasycznym, jak i współczesnym popem, soulem i elektroniką (słychać tu stare Eurytmics czy Depeche Mode). Wg mnie najlepsze numery to "Miau", "Pióropiusz" (z moim ulubionym ksylofonem), "W nosie", "Dyspensa" czy tytułowy "Ósmy plan".

Drugi krążek na tym albumie to utwory nagrane wraz z Atom String Quartet. Ciekawe połączenie smyczkowych aranżacji i wokalu Natalii. Artystka pokazuje, że muzyczne granice gatunkowe są dla niej za ciasne i nie boi się ryzykować. Wg mnie najlepszy album w jej dotychczasowej karierze, najbardziej eksperymentujący, ciekawy alternatywnie (nawet słyszę inspirację Bjork) i pełen nowych rozwiązań.

I za co kocham Natalię najmocniej, za: "Decymy", "czarne serce i wokal" (który zawsze się przebija nawet w muzyce elektronicznej, bo wypływa z głębi duszy) i za charakterystyczne, aksamitnie śpiewane głoski: c, dz, s, cz, z. One brzmią w jej wokalu tak cicho i zarazem dźwięcznie, aksamitnie i świszcząco, jednym słowem rozpoznawalnie.

Natalia Kukulska rules.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz