Express-owa szukalnia

środa, 25 marca 2015

Zaskakujące i odkrywcze I - Mama Kin



Rozpoczynam kolejne zestawienie.

Zatytułowałam je "Zaskakujące i odkrywcze", tak więc następne siedem odsłon to będą artyści, których odkryłam niedawno lub znałam, ale zaskoczyli mnie czymś odkrywczym i nowym w ostatnich latach.

Na początek zabieram Was w bajeczną podróż z dźwiękiem do dalekiej, ale jakże inspirującej Australii.
Zestawienie rozpoczyna Danielle Caruana, która występuje pod pseudonimem scenicznym i artystycznym Mama Kin.

Pochodzi z licznej i bardzo muzykalnej rodziny, wszyscy z jej rodzeństwa grają na instrumentach muzycznych, sama Danielle również uczyła się przez kilkanaście lat gry na pianinie. Najmłodsza z rodzeństwa słuchała i inspirowała się tym czego słuchało jej starsze rodzeństwo, m.in: blues i gospel (Aretha Franklin, Nina Simone, the Pretenders and Joan Armatrading), oraz country: Jerry Lee Lewis, Johnny Cash, Dolly Parton, Ray Charles, a także Elvis Presley. Włącza i zalicza do swoich inspiracji również takich artystów jak: Stevie Wonder, Dr John, The Cure, The Police, Prince czy Michael Jackson.

Obdarzona głębokim, grubym bluesowym głosem, który jest jednocześnie ciepły i hipnotyzujący, sama tworzy teksty i muzykę swoich utworów.

Odkryłam ją jako wokalistkę kilka tygodni temu, wiedziałam, że jest żoną innego mojego ulubionego muzyka John'a Butler'a, (napisał i zadedykował specjalnie dla niej utwór "Daniella"), ale gdy odkrywałam John'a nie słuchałam jak śpiewa i co tworzy jego żona. Więcej o Johnie znajdziecie tutaj z mojego wcześniejszego wpisu:
http://expressyourselfmom.blogspot.com/2014/10/2-meskie-granie-john.html


Poznali się przez brata Danielli, który był członkiem zespołu John'a i od 1999 roku tworzą udane małżeństwo. Daniella poświęciła się wychowaniu ich dwójki dzieci, gdy podrosły sama zajęła się profesjonalnie i na cały etat muzyką. 

Do dnia dzisiejszego wydała dwa albumy: "Beat and Holler" 2010 i "The Magician's Daughter" 2013.

Muzyka Mamy Kin łączy wiele gatunków od bluesa, folku na popie kończąc. Dobrze ta muzyka się sprawdza na koncertach, dlatego Danielle jest na nie często zapraszana, ale fajnie brzmi też w zaciszu domowym, góruje pianino, gitara, ale słychać też urocze przeszkadzajki, które osobiście uwielbiam. Przede wszystkim jest szczera, radosna i urocza, wrzuciłam w playlistę również sesje ze studia, gdzie widać jej "prawdziwe oblicze".

Sama mówi, że jej pseudonim Mama Kin dobrze ją odzwierciedla, bo jest matką, "Mama" o czym zawsze chętnie wspomina i potwierdza, że rodzina jest dla niej najważniejsza, drugi człon "Kin" oznaczający ród, krewnych, też pasuje, bo w skład jej zespołu wchodzą bracia.

Danielle podobnie jak jej mąż jest zagorzałą aktywistką, pacyfistką i obrońcą środowiska. Fascynuje się ekologią i medytacją. Często angażuje się w rożne kampanie i bierze udział w koncertach charytatywnych organizowanych dla potrzebujących z mężem lub solo.

Jak dobrze, że mamy internet, you tube i portale społecznościowe, bo gdyby nie to, to z Mamą Kin mogłybyśmy się nigdy nie spotkać. Nieprędko będę w Australii :-)

Bardzo odkrywcza, pełna ekscytacji, kolorowa (jak Danielle na scenie) podróż, która nie pozwala odejść, tylko hipnotyzuje i wciąga coraz głębiej. Porwana całkowicie przez Mamę Kin, pozwalam się dalej porywać i chcę ją odkrywać coraz bardziej.

Moje odkrycie nr 1 Mama Kin, polecam, więcej na http://www.mamakin.com/







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz